ZAGIĄŁ PAROL NA SĄDY
"W Polsce nie ma takich sądów, jakie oglądacie w serialach SF typu „Prawo Agaty”, „Magda M.” czy „Sędzia Anna Maria Wesołowska”" - pisze w tekście z 12.09.2012 prawnik Tomasz Parol (na zdjęciu). Znany w blogosferze jako Łażący Łazarz. Redaktor naczelny internetowego, niezależnego, multimedialnego portalu informacyjno-publicystycznego Nowy Ekran. Jeden z inicjatorów powołania Sądu Obywatelskiego.
"Jest to odpowiedź na wszechobecną korupcję, arbitralność wyroków i arogancję wymiaru sprawiedliwości. Sądy i prokuratura znalazły się poza jakąkolwiek społeczną kontrolą i stały się narzędziem terroru. Społeczeństwo ma prawo do obrony. W celu zapewnienia rzetelności orzekania Sąd Obywatelski będzie działał na zasadzie ławy przysięgłych".
W publikacji zatytułowanej "Jak wypchnąć szumowiny z wymiaru sprawiedliwości", Parol nie przebiera w słowach (cytuję obszerne fragmenty bez zaznaczania skrótów, z czysto redakcyjnymi korektami):
"Materiały filmowe, nagrywane przez dziennikarzy i blogerów Nowego Ekranu, absolutnie demaskują faktyczną kondycję polskiego sądownictwa. Widzimy, że prawdziwe sale sądowe są zdominowane przez przekupnych, niedouczonych, niemoralnych, pyskatych bydlaków w togach, z zawieszonym Godłem [duże liternictwo tu i poniżej, jak w oryginale - przypisek mój] Polski na piersi. Widzimy często gówniarzy i gówniary, którzy w sposób arogancki i spektakularny okazują swoja pogardę dla prawa, nad którego przestrzeganiem mieli czuwać. Zdemoralizowani sędziowie zazwyczaj nawet nie próbują (i to w obliczu kamery) ukryć, że są stronniczy i negatywnie nastawieni do podsądnego, że kompletnie nie znają akt sprawy, za to czują się bezkarni i dlatego nie muszą przejmować się sytuacją stron, dowodami, procedurami i przepisami.
Często obok takiego odpowiednio „rozgrzanego” sędziego - renegata, pojawia się zaprzyjaźniony z nim lub pozostający w jakichś niejasnych relacjach szara eminencja - prokurator, który siedzi cicho z bezczelnym uśmieszkiem, bo wie, że to, co ma być, już dawno zostało ustalone i nie musi się wysilać. Dzieje się to w obecności ludzi faktycznie pokrzywdzonych, którzy sto razy lepiej przygotowani niż prawnicy w togach, wiją się bezradnie w obliczu oskarżenia, gdyż zadarli z kimś, z kim się nie zadziera. Na tych autentycznych obrazach z życia obserwujemy jakichś spanikowanych szczurów, mających - o zgrozo - prawo orzekania „w imieniu Rzeczpospolitej”, którzy w obliczu rejestracji procesu kombinują przez kilkadziesiąt minut lub kilka godzin, jak się pozbyć „upierdliwych” dziennikarzy, którzy po „chamsku” chcą rejestrować ogrom ich niekompetencji, szczeniackie zachowania, wychodzenie z nerw, pychę i przestępstwa sądowe, których dokonują.
Nie ma w Polsce tak naprawdę ani Etosu Sędziego, ani dobrych czy złych prawników, ani niezawisłości, a już na pewno nie ma sprawiedliwości. Być Sędzią w Polsce to w większości znaczy: posiadać licencję na bezkarne krzywdzenie ludzi (a czasem zabijanie - kto pamięta kazusy wypuszczania mordercy, ten wie o czym piszę), dysponowanie przywilejem kompletnego braku odpowiedzialności za wszelkie błędy i przestępstwa, uprawnienie do całkowitej swobody brania łapówek i obowiązek omerty (trzymania ryja) odnośnie przestępstw kolegów sędziów oraz wysługiwania się władzy, kumplom i silniejszym.
Sędzia Polski wie, że pokrzywdzonego można i trzeba zgnoić oraz rozwałkować, bo jest słaby i dzięki temu zbyt fikać nie będzie. Że z kolei prawdziwemu i ustosunkowanemu przestępcy się nie fika nawet w todze. Że jest obowiązek czarne owce wśród swoich przemalować na białe, bo inaczej żadnej białej by nie było. Że niebezpiecznie jest dociekać prawdy, bo nikt za nią nie pochwali i nie wyrazi wdzięczności.
Wie, że nie po to został Sędzią, wchodząc w dupę starszym kolegom z korporacji; nie po to wyrwał się spod obowiązującego prawa, by teraz to wszystko stracić, hojrakując i bawiąc się w „jedynego sprawiedliwego”. Sędzia ma bardzo wysoką pensję, status i mir w społeczeństwie bez względu na to, jak jest leniwy, głupi, przekupny, wredny; jak się zachowuje na sali sądowej; jak traktuje ludzi i z kim trzyma.
Przy tym należy mu się przywilejów całe mnóstwo. Może jeździć nachlany, bo ma immunitet i wszystkich zna. Dostaje nieoprocentowany kredyt korporacyjny na mieszkanie. Ma realną władzę i pewność, że jakby jakiś problem, to „środowisko się wstawi”.
Typowy Polski Sędzia to nie heros moralny i tytan mądrości. To gollum naszej rzeczywistości, z dnia na dzień coraz bardziej pewny siebie i bardziej zdemoralizowany. Sędzia to ma klawe życie, na które nie zasłużył. A nieliczne wyjątki, znajdujące się pewnie gdzieś na kompletnym marginesie (tyle lat pracy przy „sądówkach”, a nikt mi nie przychodzi do głowy), tylko potwierdzają regułę.
Analogicznie, nie ma w Polsce „dobrych i złych adwokatów”. Nie ma, bo nie ma takiej potrzeby. Litera prawa bowiem jest kompletnie nieważna, tak jak jego znajomość, przygotowanie czy doświadczenie zawodowe, rozumiane jako profesjonalizm. Dobrym adwokatem nazywamy dziś głównie skutecznego i ustosunkowanego cwaniaka, świetnie poruszającego się w todze, który wie, jak dotrzeć do sędziego z „konfiturami”, mającego znajomości, rządzącego w palestrze pana przyszłych awansów sędziego lub jego dzieci (na adwokata), kumpla od grilla prokuratora i komendanta policji, dobrze ustawionego finansowo znajomego tych, których wszyscy karierowicze chcą znać, o szerokich powiązaniach rodzinnych, politycznych i mafijnych. Najlepszym żadne pieniądze od żadnych klientów nie śmierdzą i kosztem żadnych poszkodowanych, bo to jest ich misja i sens istnienia.
Dlatego właśnie w Polsce Sędzia nie ma potrzeby 6 tomów akt czytać dłużej niż 20 minut przed sprawą. Prokurator nie musi posługiwać się żelazną logiką, argumentacją i dowodami. Adwokat czy radca prawny nie wygłasza (bo po co) błyskotliwych mów. A wyrok najpierw się ogłasza, a potem myśli o jakimkolwiek uzasadnieniu. A tu nie daj Bóg jeszcze ktoś z kamerą nagra inne ustne uzasadnienia niż pisemne (tak jest zazwyczaj).
W ogóle, przy tak poddywanowym, przyklepanym systemie, gdzie ręka w ciszy rękę myje, a pokrzywdzony ma cierpieć w milczeniu, kamera i obywatelska kontrola jest cholernie niebezpieczna.
Jak więc Sędzia ma powiedzieć: „bardzo proszę rejestrować, gdyż obecność kamery nie ma i nie może mieć wpływu na procedowanie Sądu, przebieg sprawy i wyrok”, jeśli nigdy wcześniej nie musiał być rzetelny, przygotowany, obiektywny, kulturalny, praworządny, profesjonalny i transparentny? Toż to kompletnie nowa dla niego i egzotyczna sytuacja. Tak egzotyczna, że nawet w obiektywie - choć się stara i wie, że może być pośmiewiskiem w internecie - nie potrafi zachować się inaczej, zachować jak należy. Wszak wstyd wstydem, trudno, ale jednego kamera nie zmienia: poczucia bezkarności.
Dlatego po pierwszym razie nie będzie starał się być lepszy, nie sięgnie po refleksję i nie uruchomi wyrzutów sumienia, lecz zwyczajnie wkurwiony, wiedząc, że jest bezkarny i wszyscy mogą mu skoczyć, po prostu na zbity pysk wyrzuci kamerzystę i pokaże NA CO GO, K....., STAĆ! Że nie ma prawa? Bzdura! TO SĄD DECYDUJE, CO W TEJ SPRAWIE JEST PRAWEM!!
A jednak koniec końców dzisiejszy Sędzia-Cham ma przesrane i musi przegrać. On wprawdzie jest panem na sali sądowej, ale panami w mediach, panami ujawnienia jego prawdziwego wizerunku, jesteśmy MY, dziennikarze i blogerzy Nowego Ekranu. Wydawałoby się, że medium nie za wielkie, ale akurat w tego typu sprawach nie mamy konkurencji, bo nie trzęsiemy portkami. Co miesiąc 1,5-5 mln czytelników NE i innych mediów społecznościowych będzie oglądać jednego, drugiego, trzeciego żłoba mieniącego się Sędzią, ośmieszającego się wśród własnych sąsiadów, kolegów i przyjaciółek z Naszej Klasy, królującego na Fejsie niczym niegdyś Kononowicz, straszącego rodzinę widocznym tchórzostwem i niskim poziomem kultury, przynosząc dodatkowy wstyd uzasadnionymi podejrzeniami o przekupstwo i krzywdzenie innych. Z czasem przekleństwem cwaniaków sądowych stanie się powszechne żądanie rejestracji kamerką, aparatem fotograficznym lub telefonem komórkowym. Coraz więcej naszych blogerów, komentatorów i czytelników uzbrojonych w legitymację prasową NE, zacznie to robić, rozumiejąc, że nie ma się czego bać, a warto.
A gdy ludzie zrozumieją, jak to wszystko naprawdę wygląda, gdy Etos Sędziego zmieni się słusznie w synonim Kłamcy i Sukinkota, to wtedy, być może, pojawią się pierwsi Ci, co się pozytywnie wyłamią, i wyrażając z sympatią zgodę na filmowanie, zaczną sądzić tak, jak sądzić zawsze powinni. Sprawnie, Sprawiedliwie, Mądrze i z Klasą.
I to będzie nasza wygrana".
Wieszcz z tego Parola?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz