Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 10 września 2012

Lewe prawo (159)

 
 
LEGALNY PROTEST

W PAŃSTWIE BEZPRAWIA

   W dzisiejszej (10.09.2012) części ogólnopolskiej akcji protestacyjnej "Stop bezprawiu sądów i prokuratur", zorganizowanej przed Sądem Apelacyjnym we Wrocławiu (na zdjęciu), uczestniczyło - nie licząc gapiów - około 30 osób, w tym przedstawiciele dolnośląskiego oddziału Stowarzyszenia Przeciw Bezprawiu z Bielska-Białej, Stowarzyszenia "Obywatele Przeciw Bezprawiu" z Opolszczyzny i Ruchu Społecznego "Niepokonani" z województwa lubuskiego. Dużo to, czy mało?

   Trochę więcej niż podczas podobnej pikiety w tym samym miejscu w maju 2009. Zdecydowanie mniej niż można byłoby się spodziewać po liczbie niezadowolonych z organów ścigania i tzw. wymiaru sprawiedliwości na forach internetowych. Dlaczego taka skromna frekwencja? Dzień (poniedziałek) i godzina (początek o 10) mogła wyeliminować z udziału pracujących, ale to tylko częściowe usprawiedliwienie  nieobecności licznych pokrzywdzonych.

   Przed trzema laty protest obsługiwała telewizja publiczna, robiąc relację - pamiętam, że obiektywną - dla regionalnego programu informacyjnego "Fakty". Teraz w ciągu ponad dwóch godzin mojego współudziału pojawił się z kamerą tylko znany miejscowy ufolog Janusz Zagórski, reprezentujący niezależną telewizję NTV.

   Jeszcze jedno porównanie: liczba obserwujących protest policjantów wzrosła z dwóch do ośmiu. Po co aż tylu? Manifestowaliśmy spokojnie. Prawie w ogóle nie hałasowaliśmy, poza kilkakrotnym, za każdy razem kilkuminutowym, użyciem głośnika, by sędziowie mogli usłyszeć, co o nich sądzimy. Z pewnością nie utrudnialiśmy ruchu samochodowego i pieszego.

   Tym bardziej zaskoczyło nas, że policjanci nie poprzestali na sprawdzeniu dokumentów potwierdzających legalność protestu.

   Wnet poproszono uczestników pikiety o okazanie dowodów osobistych w celu spisania personaliów. Zapytałem najaktywniejszego z funkcjonariuszy - starszego aspiranta, czy mu nie wstyd brać udział w próbie zastraszania ludzi. Odpowiedział, że wykonuje polecenie służbowe przełożonego. Nie chciał ujawnić jego nazwiska, ale - na moje żądanie - podał własne (pozostawiam je miłosiernie do swojej wiadomości). Puentą niech będzie fakt, że mnie on nie wylegitymował. Gdyby próbował to zrobić, domagałbym się uzasadnienia.

   Ale to nie wszystko. Po pewnym czasie dojechał dziewiąty policjant - kamerzysta. I zaczął nas filmować. Chcieliśmy ułatwić mu pracę i ustawić się do zdjęcia pamiątkowego, by mógł zmieścić całe zgromadzenie w jednym kadrze…

   Dodam, że protest we Wrocławiu (niektórzy z uczestników mają tu pozostać co najmniej do jutra, nocując w podstawionym domku na kółkach) jest wyrazem solidarności z ofiarami prokuratorsko-sędziowskiego bezprawia, głodującymi przed Sądem Okręgowym w Krakowie.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz