KTO
KOGO I CZEGO MA UCZYĆ
Kontynuując ostatni temat: uważam, że uchybienie
(delikatnie nazywając) prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku - Ryszarda Milewskiego
jest porównywalne z uchybieniem prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu - Ewy Barnaszewskiej.
Oboje dali ciała: on - podczas służalczej rozmowy telefonicznej z dziennikarzem
udającym urzędnika kancelarii premiera, ona - korzystając z zaproszenia do często
pozywanego przez pokrzywdzonych obywateli miejscowego oddziału Zakładu
Ubezpieczeń Społecznych.
Barnaszewska była równie nieroztropna jak
Milewski i tylko ciut od niego cwańsza. Nikt (?) jej bowiem we Wrocławiu nie
nagrał, w przeciwieństwie do pełniącego tę samą wysoką funkcję w Gdańsku, nie
wiadomo więc, o czym w ZUS-ie z jego gospodarzami konwersowała (patrz też 11. odcinek
"Lewego prawa": http://trybunalobywatelski.blogspot.com/2012/05/lewe-prawo-11.html).
Barnaszewska ma ponadto - przynajmniej na
razie - więcej szczęścia niż Milewski, grillowany bezlitośnie przez media.
Jakoś nie chce ona nagłośnić swojej (i zarazem mojej) sprawy, pozywając mnie i skazując za cokolwiek (np. za pisanie prawdy w interesie społecznym).
Czy jednak Barnaszewska ma moralne prawo
uczyć Milewskiego etyki i przyczyniać się do wszczęcia postępowania
dyscyplinarnego przeciwko niemu? To ja już wolę - pozostając w świecie absurdu -
Władimira Władimirowicza Putina, uczącego żurawie latać (co widzimy na zdjęciu) i wysiadywać
jaja (jak a propos żartują sobie, bez kopiejki szacunku dla paracara,
internauci - autorzy fotomontaży).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz