Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Lewe prawo (115)


W PAŃSTWIE BEZPRAWIA

KAŻDY MOŻE STAĆ SIĘ KĘKUSIEM

   Zbigniew Kękuś przekonał się, jak mściwi potrafią być krytykowani przez niego funkcjonariusze tzw. wymiaru sprawiedliwości. Zrujnowali go oni finansowo, ale nie zgasili w nim ducha walki z ich bezprawiem.

   Kękusia coraz liczniej wspierają internauci. Ja również. Od dawna przy moim blogu jest link do jego strony www.  M.in. przeszło rok temu napisałem o nim taki tekst:


TA ZNIEWAGA

POD PARAGRAF NIE PODPADA

   Gehenny Zbigniewa Kękusia (ma doktorat; był pracownikiem naukowym Akademii Ekonomicznej w Krakowie, a potem pełnił kierownicze funkcje w kilku korporacjach międzynarodowych) z tzw. wymiarem sprawiedliwości nie da się streścić w blogowym kawałku. Dlatego zainteresowanych szczegółami odsyłam do lektury strony internetowej www.zkekus.pl.

   Proszę się nie zniechęcać niezbyt zgrabną polszczyzną tego nieszczęśnika (już na pierwszy rzut oka może razić nieodmienianie swego nazwiska, tudzież pisanie go przed imieniem) i wczytać się w fakty. To niesamowita dokumentacja upodlenia obywatela przez funkcjonariuszy publicznych, z próbami zrobienia z niego wariata włącznie.

   Poprzestanę na wątku, który stał się główną przyczyną głodówki Kękusia, trwającej od 30.05.2011 do dziś (mamy 8.06.2011) w Warszawie, przed siedzibą Prokuratury Generalnej. Protestuje on w ten sposób przeciwko pomyłkowemu - jego zdaniem - wyrokowi Sądu Rejonowego w Dębicy z 18.12.2007, orzeczonemu przez sędziego Tomasza Kuczmę po skierowaniu aktu oskarżenia przez prokurator Radosławę Ridan. Kękuś został skazany na 15 tys. zł grzywny. To kara za rzekome znieważanie, w latach 2003-2005, za pośrednictwem internetu, 15 krakowskich sędziów oraz ówczesnego rzecznika praw obywatelskich - profesora Andrzeja Zolla i jego żony - adwokat Wiesławy Zoll.

   Kękuś twierdzi, że to nie on jest autorem obraźliwych wpisów. Natomiast przyznają się do nich działacze Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca, do którego skazany należy. Wypada tu wtrącić, że cała historia ma swój początek w sprawie rozwodowej z powództwa Kękusia. A ściślej: w uniemożliwieniu mu przez byłą już żonę wychowywania ich dzieci (ograniczyła jego opiekę nad dwoma synami do alimentów).

   We wniosku z 30.06.2010 o wznowienie procesu - reprezentująca Kękusia adwokat Małgorzata Wassermann (córka Zbigniewa Wassermanna, tragicznie zmarłego 10.04.2010 w katastrofie smoleńskiej) m.in. zwróciła uwagę, że wspomniany wyrok z 18.12.2007 jest sprzeczny z wcześniejszym o ponad 14 miesięcy wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 11.10.2006. Na jego mocy niedopuszczalne jest ściganie z oskarżenia publicznego za znieważenie (czyli na podstawie art. 226 par. 1 Kodeksu karnego) funkcjonariusza, jeśli nie zostało ono dokonane podczas pełnienia przez niego czynności służbowych (w tym przypadku rzecz zdarzyła się nie w sądzie, lecz w internecie).

   Zdaniem mecenas Wassermann, nawet przyjmując, że sam Kękuś, czemu on zaprzecza, umieszczał obraźliwe teksty dotyczące sędziów i małżeństwa Zollów - to grzywnę wymierzono mu bezprawnie.

   Tymczasem zamiast naprawić błąd, 15.03.2011 Sąd Rejonowy w Dębicy - w osobie sędzi Beaty Stój - postanowił, że Kękusia najpierw powinni zbadać psychiatrzy. Wnerwiony insynuowaniem mu niepoczytalności, zdecydował się na protestacyjną głodówkę…

   PS. Kękuś lepiej mówi niż pisze, zachęcam więc zwłaszcza do obejrzenia filmików umieszczonych na jego stronie internetowej.



   Dr Kękuś w publikowanych pismach odmienia już swe nazwisko prawidłowo. W nagraniach wideo potwierdza swe umiejętności oratorskie. I nadal walczy. Z coraz lepszym skutkiem.

   Ostatnio Sąd Najwyższy uchylił wyrok dotyczący znieważenia sędziów i małżeństwa Zollów. Zanim to jednak nastąpiło, Kękuś utracił pracę i zaczął klepać biedę.

   Zarazem Sąd Okręgowy w Krakowie, naruszając przepisy Kodeksu postępowania cywilnego, orzekł egzekucję komorniczą mieszkania, należącego do niego i byłej żony. Kękusia bowiem nie było stać na zapłacenie 8.750 zł kosztów procesu rozwodowego.

   Desperat przystąpił ostatnio do kolejnej głodówki, tym razem przed krakowskim SO. Po dwóch tygodniach protestu wiceprezes tej placówki Temidy - Michał Niedźwiedź przyznał, że roszczenie w wysokości 8.750 zł uległo przedawnieniu jeszcze przed wszczęciem postępowania egzekucyjnego i tym samym było ono po prostu bezprawne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz