W
PAŃSTWIE BEZPRAWIA
KAŻDY
MOŻE STAĆ SIĘ KĘKUSIEM
Zbigniew Kękuś przekonał się, jak mściwi
potrafią być krytykowani przez niego funkcjonariusze tzw. wymiaru
sprawiedliwości. Zrujnowali go oni finansowo, ale nie zgasili w nim ducha walki
z ich bezprawiem.
Kękusia coraz liczniej wspierają internauci.
Ja również. Od dawna przy moim blogu jest link do jego strony www. M.in. przeszło rok temu napisałem o nim taki tekst:
TA
ZNIEWAGA
POD
PARAGRAF NIE PODPADA
Gehenny Zbigniewa Kękusia (ma doktorat; był
pracownikiem naukowym Akademii Ekonomicznej w Krakowie, a potem pełnił
kierownicze funkcje w kilku korporacjach międzynarodowych) z tzw. wymiarem
sprawiedliwości nie da się streścić w blogowym kawałku. Dlatego
zainteresowanych szczegółami odsyłam do lektury strony internetowej www.zkekus.pl.
Proszę się nie zniechęcać niezbyt zgrabną
polszczyzną tego nieszczęśnika (już na pierwszy rzut oka może razić
nieodmienianie swego nazwiska, tudzież pisanie go przed imieniem) i wczytać się
w fakty. To niesamowita dokumentacja upodlenia obywatela przez funkcjonariuszy
publicznych, z próbami zrobienia z niego wariata włącznie.
Poprzestanę na wątku, który stał się główną
przyczyną głodówki Kękusia, trwającej od 30.05.2011 do dziś (mamy 8.06.2011) w
Warszawie, przed siedzibą Prokuratury Generalnej. Protestuje on w ten sposób
przeciwko pomyłkowemu - jego zdaniem - wyrokowi Sądu Rejonowego w Dębicy z
18.12.2007, orzeczonemu przez sędziego Tomasza Kuczmę po skierowaniu aktu
oskarżenia przez prokurator Radosławę Ridan. Kękuś został skazany na 15 tys. zł
grzywny. To kara za rzekome znieważanie, w latach 2003-2005, za pośrednictwem
internetu, 15 krakowskich sędziów oraz ówczesnego rzecznika praw obywatelskich
- profesora Andrzeja Zolla i jego żony - adwokat Wiesławy Zoll.
Kękuś twierdzi, że to nie on jest autorem
obraźliwych wpisów. Natomiast przyznają się do nich działacze Stowarzyszenia
Obrony Praw Ojca, do którego skazany należy. Wypada tu wtrącić, że cała
historia ma swój początek w sprawie rozwodowej z powództwa Kękusia. A ściślej:
w uniemożliwieniu mu przez byłą już żonę wychowywania ich dzieci (ograniczyła
jego opiekę nad dwoma synami do alimentów).
We wniosku z 30.06.2010 o wznowienie procesu
- reprezentująca Kękusia adwokat Małgorzata Wassermann (córka Zbigniewa Wassermanna,
tragicznie zmarłego 10.04.2010 w katastrofie smoleńskiej) m.in. zwróciła uwagę,
że wspomniany wyrok z 18.12.2007 jest sprzeczny z wcześniejszym o ponad 14
miesięcy wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 11.10.2006. Na jego mocy
niedopuszczalne jest ściganie z oskarżenia publicznego za znieważenie (czyli na
podstawie art. 226 par. 1 Kodeksu karnego) funkcjonariusza, jeśli nie zostało
ono dokonane podczas pełnienia przez niego czynności służbowych (w tym
przypadku rzecz zdarzyła się nie w sądzie, lecz w internecie).
Zdaniem mecenas Wassermann, nawet
przyjmując, że sam Kękuś, czemu on zaprzecza, umieszczał obraźliwe teksty
dotyczące sędziów i małżeństwa Zollów - to grzywnę wymierzono mu bezprawnie.
Tymczasem zamiast naprawić błąd, 15.03.2011
Sąd Rejonowy w Dębicy - w osobie sędzi Beaty Stój - postanowił, że Kękusia
najpierw powinni zbadać psychiatrzy. Wnerwiony insynuowaniem mu
niepoczytalności, zdecydował się na protestacyjną głodówkę…
PS. Kękuś lepiej mówi niż pisze, zachęcam
więc zwłaszcza do obejrzenia filmików umieszczonych na jego stronie
internetowej.
Dr Kękuś w publikowanych pismach odmienia już
swe nazwisko prawidłowo. W nagraniach wideo potwierdza swe umiejętności
oratorskie. I nadal walczy. Z coraz lepszym skutkiem.
Ostatnio Sąd Najwyższy uchylił wyrok dotyczący
znieważenia sędziów i małżeństwa Zollów. Zanim to jednak nastąpiło, Kękuś
utracił pracę i zaczął klepać biedę.
Zarazem Sąd Okręgowy w Krakowie, naruszając
przepisy Kodeksu postępowania cywilnego, orzekł egzekucję komorniczą mieszkania,
należącego do niego i byłej żony. Kękusia bowiem nie było stać na zapłacenie
8.750 zł kosztów procesu rozwodowego.
Desperat przystąpił ostatnio do kolejnej głodówki, tym razem przed krakowskim SO. Po dwóch tygodniach protestu wiceprezes tej placówki Temidy - Michał Niedźwiedź przyznał, że roszczenie w wysokości 8.750 zł uległo przedawnieniu jeszcze przed wszczęciem postępowania egzekucyjnego i tym samym było ono po prostu bezprawne.
Desperat przystąpił ostatnio do kolejnej głodówki, tym razem przed krakowskim SO. Po dwóch tygodniach protestu wiceprezes tej placówki Temidy - Michał Niedźwiedź przyznał, że roszczenie w wysokości 8.750 zł uległo przedawnieniu jeszcze przed wszczęciem postępowania egzekucyjnego i tym samym było ono po prostu bezprawne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz