Łączna liczba wyświetleń

sobota, 18 sierpnia 2012

Lewe prawo (125)


   Nawiązując do poprzedniego tekstu sprzed godziny o autocenzurze - załączam ku refleksji publiki Trybunału Obywatelskiego inny archiwalny felietonik z mojego osobistego bloga, aprobujący... dopuszczalność cenzury.  

STRZELANKI, PRZEBIERANKI

I GRANICE WOLNOŚCI SŁOWA

   Dziennikarze i politycy dość zgodnie napadli na funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Bronią przed nimi niejakiego Roberta Frycza, 25-letniego mieszkańca Tomaszowa Mazowieckiego, twórcę strony internetowej AntyKomor.pl.

   Też uważam, że przesadyzmem było zrobienie temu młodzieńcowi pobudki 18.05.2011 o świcie przez ośmiu uzbrojonych agentów. Miłośnikom bezgranicznej wolności słowa doradzałbym jednak pewną wstrzemięźliwość w kreowaniu Frycza na ofiarę cenzorskiego zamordyzmu władz.

   Uważam, że każdemu obywatelowi wolno upubliczniać wpadki prezydenta Bronisława Komorowskiego. Sam zresztą wyśmiewałem się z jego licznych gaf w moim blogu.

   Nie zgadzam się wszakże na przyzwalanie do rozpowszechniania gier komputerowych "Komor-killer" i "Komor-szoter", w których można do Komorowskiego strzelać i obrzucać go fekaliami. Protestuję również przeciwko fotomontażom, przedstawiającym prezydenta państwa jako prostytutkę, geja czy pijaka.

   Mam prawo uprawiać w internecie krytykę - ad rem i ad personam - prawniczego debilizmu i bandytyzmu grupy wrocławskich sędziów, którzy gwałcąc literę ustaw najwyraźniej nie potrafią orzekać i myśleć jednocześnie. Ale nie wyobrażam sobie, by przy okazji insynuować im alkoholizm, homoseksualizm czy kurestwo, a tym bardziej - sugerować znieważanie ich gównem czy nawet zabicie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz