Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Lewe prawo (116)


BISUJMY DO SKUTKU

   Dwa razy to samo? W pierwszym momencie trochę się zdziwiłem, gdy na stronie internetowej Stowarzyszenia Przeciw Bezprawiu - organizacji Jerzego Jachnika (mój szacunek za to, co robi w interesie społecznym) ponownie zobaczyłem kopię (dozwoloną jak najbardziej, z podaniem źródła) poniższego tekstu z mojego bloga sprzed półtora miesiąca:



SĘDZIA WYROKUJE,

UZASADNIENIE PISZE "MURZYN"

   Dla bywalców internetowych forów prawniczych jest tajemnicą poliszynela, że nasi jakoby wielce zapracowani sędziowie pod swoimi wyrokami nierzadko tylko się podpisują. Nie oni bowiem są autorami uzasadnień orzeczeń.

   Takie praktyki odkryła ostatnio Najwyższa Izba Kontroli, a potwierdziło Ministerstwo Sprawiedliwości. Jak informuje "Super Express" z 28.06.2012, w Sądzie Rejonowym w Białymstoku akta niektórych spraw wynoszono na zewnątrz i udostępniano nieuprawnionym osobom spoza tego przybytku Temidy. Pisały one projekty uzasadnień wyroków, wyręczając sędziów z ich obowiązku służbowego. Tylko w roku 2011 na wynagrodzenia dla tzw. murzynów, zatrudnionych na podstawie umów o dzieło, wydano tam z budżetu państwa 21,6 tys. zł.

   Prezes SR w Białymstoku Tomasz Kałużny broni się brakami kadrowymi. "Projekty orzeczeń sporządzali m.in. asystenci innych miejscowych sądów: okręgowego i apelacyjnego" - usprawiedliwia cały skandal. Co do zarzutu nielegalnego wynoszenia akt - Kałużny "ręki by sobie nie dał uciąć", że ten proceder nie istniał. I zapowiada wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec winnych, jeśli w ogóle ich ustali.

   NIK skrupulatnie wylicza, że białostocki SR zawarł w minionym roku 29 umów o dzieło. Ich efektem były 693 projekty uzasadnień sędziowskich orzeczeń, które napisali obcy ludzie.

   Na kalkulatorze wychodzi mi, że płacono im średnio po 31 zł z groszami za sztukę. Z mojego dziennikarskiego punktu widzenia, całkiem niezła wierszówka za - często powielaną metodą "kopiuj-wklej" - robotę.

   Kto osądzi polskich sędziów? - pyta w komentarzu redaktor naczelny "SE" Sławomir Jastrzębowski. Odpowiadam, że na razie robią to w naszym "państwie prawa" właściwie tylko blogerzy, z niejakim Adamem Kłykowem w składzie.

   PS. Po paru dniach wyszło na jaw, że za sędziów białostockiej rejonówki uzasadnienia wyroków pisali również studenci prawa!



    Szybko zorientowałem się, że powtórzenie powyższego tekstu ma swój sens, tym razem bowiem dołączono do niego komentarz: "To zwykłe oszustwo, a dokonali go sędziowie RP", tudzież parę wniosków: "1. Wszyscy sędziowie, którzy osobiście nie pisali uzasadnień - winni mieć wszczęte przynajmniej postępowania dyscyplinarne; 2. Wszystkie wyroki, które nie były pisane przez sędziów osobiście - winny być z mocy prawa nieważne".

   Podpisuję się pod tymi słowami oburącz. I na zasadzie "podaj dalej" - ja z kolei kopiuję ten kawałek do współredagowanego przeze mnie bloga Trybunału Obywatelskiego.

   Wspólnie bisujmy do skutku: dość bezkarnego bezprawia sędziów - przestępców!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz