Łączna liczba wyświetleń

środa, 22 sierpnia 2012

Lewe prawo (133)


MARYŚKA OLGI J.

   Ciąg dalszy prawnych absurdów w związku z obowiązkiem szyfrowania nazwisk osób, którym prokuratura przedstawiła zarzut popełnienia przestępstwa. Przypomnę, że ostatnio powszechnie już znany prezes parabanku Amber Gold, oszust - recydywista, z dnia na dzień stał się na poły anonimowym Marcinem P., pozostając wszakże mężem Katarzyny Plichty.

   Niemal każdy co najmniej kilkuletni Polak wie, że wokalistką zespołu Maanam, świetnego - moim zdaniem, jest Kora, taki bowiem ma pseudonim artystyczny. Zdecydowanie mniej rodaków zna jej prawdziwe imię i nazwisko.     

   Od wczoraj (dziś mamy 22.08.2012) gwiazda Maanamu ma status oskarżonej o nielegalne posiadanie narkotyków. Odtąd aż do wyroku  (jeśli ona sama nie zezwoli na "odtajnienie" siebie wcześniej) dziennikarze muszą pisać i mówić o niej Olga J. albo… po prostu Kora, jak zazwyczaj tylko i wyłącznie robili dotychczas.

   Mam świadomość, że to jeszcze nie szczyt nonsensu. Chyba byłoby nim np. opublikowanie oświadczenia znanego jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego, że nie łączy go z Korą żadne pokrewieństwo.

   A propos narkotyków znalezionych w warszawskim mieszkaniu Olgi J. Zagrożenie karą do 3 lat więzienia za samo posiadanie niespełna 3 gramów marihuany wygląda mi na kolejny absurd prawny.

   A komu tu wciąż nie do śmiechu - ten może sobie odreagować na wieść o przechwyconej przez celników paczce z narkotykami, przeznaczonej ponoć dla Kory. Sęk w tym, że przesyłka z USA z zawartością 60 gramów "maryśki" była zaadresowana do "Ramony Sipowicz" (imię jej psa, nazwisko jej długoletniego partnera życiowego - Kamila).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz