Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 14 sierpnia 2012

Lewe prawo (118)


ŚMIERDZI KRYPTOREKLAMĄ


   To się żadnemu przyzwoitemu dziennikarzowi w głowie i zawodowych standardach nie mieści. Opublikowany 23.03.2012 w "Gazecie Wyborczej" wywiad z dyrektorem podległych parabankowi Amber Gold linii lotniczych OLT Express - Jarosławem Frankowskim jest poniekąd wywiadem 30-letniego Michała Tuska (na zdjęciu) z samym sobą. To on bowiem najpierw pomagał swemu redakcyjnemu koledze i imiennikowi - Jamrożowi w przygotowaniu pytań do Frankowskiego , a następnie udzielił nań odpowiedzi wydrukowanych jako słowa Frankowskiego. Z którym zdążył już wówczas zacząć współpracę marketingową, o czym jeszcze w "GW" nikt nic nie wiedział.

   "Jest rzeczą oczywistą, że każdy biznes robi się po to, by zarobić" - powiedział m.in. Michał Tusk ustami szefa OLT Express. Syn premiera zdążył zarobić w tej szybko upadłej firmie trzy razy po 5.950 zł plus VAT.

   Wcześniej, jako dziennikarz "GW", gdzie płacono mu prawie dwukrotnie mniej, pisał o OLT Express. Zawsze entuzjastycznie.

   Np. 16.02.2012, w informacji pt. "Ale sobie polatamy": "Warszawa, Kraków, Katowice, Wrocław, Poznań, Łódź i Szczecin - do tych miast od kwietnia dolecimy samolotami OLT Express. Wczoraj ruszyła sprzedaż biletów. Skala zapowiadanej siatki połączeń robi wrażenie - nie tylko rozległością i liczbą krajowych lotnisk dostępnych z Rębiechowa, ale także częstotliwością rejsów i wielkością samolotów. Duża część lotów nie będzie bowiem obsługiwana samolotami turbośmigłowymi, ale dużymi odrzutowcami znanymi z lotów międzynarodowych".

   A cztery dni później, w informacji pt. "Tak wyrastają nam skrzydła": "Przed nami pierwszy letni sezon od lat, w którym dojazd do Trójmiasta z innych części Polski nie będzie problemem - ba, będzie on lepszy niż kiedykolwiek. Ale nie dzięki kolejom czy drogom - dzięki samolotom. Ogłoszona w środku zeszłego tygodnia siatka połączeń gdańskiego przewoźnika OLT Express zadziwiła wszystkich - po pierwsze, ceną (połowa biletów do końca roku na każdym rejsie kosztować ma 99 zł), po drugie, wielkością".

   Tak - jak na mój gust, trochę nieporadnie warsztatowo - młody Tusk wkupywał się w łaski jednego z nowych pracodawców. A ktoś z redaktorów "GW" te kryptoreklamy czytał i kwalifikował do druku jako teksty stricte dziennikarskie…

   PS. Po dłuższym milczeniu, dziś (14.08.2012) premier Donald Tusk wreszcie odzyskał głos i na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu usprawiedliwiał syna, że jego "poważne błędy" były skutkiem samodzielności - uniezależnienia się od ojca i działania na własny rachunek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz