ŚMIERDZI
KRYPTOREKLAMĄ
To się żadnemu przyzwoitemu dziennikarzowi w
głowie i zawodowych standardach nie mieści. Opublikowany 23.03.2012 w "Gazecie Wyborczej" wywiad z
dyrektorem podległych parabankowi Amber Gold linii lotniczych OLT Express -
Jarosławem Frankowskim jest poniekąd wywiadem 30-letniego Michała Tuska (na zdjęciu) z samym
sobą. To on bowiem najpierw pomagał swemu redakcyjnemu koledze i imiennikowi - Jamrożowi
w przygotowaniu pytań do Frankowskiego , a następnie udzielił nań odpowiedzi
wydrukowanych jako słowa Frankowskiego. Z którym zdążył już wówczas zacząć współpracę marketingową, o czym jeszcze w "GW" nikt nic nie wiedział.
"Jest rzeczą oczywistą, że każdy biznes robi
się po to, by zarobić" - powiedział m.in. Michał Tusk ustami szefa OLT Express.
Syn premiera zdążył zarobić w tej szybko upadłej firmie trzy razy po 5.950 zł
plus VAT.
Wcześniej, jako dziennikarz "GW", gdzie
płacono mu prawie dwukrotnie mniej, pisał o OLT Express. Zawsze
entuzjastycznie.
Np. 16.02.2012, w informacji pt. "Ale sobie polatamy":
"Warszawa, Kraków, Katowice, Wrocław, Poznań, Łódź i Szczecin - do tych miast
od kwietnia dolecimy samolotami OLT Express. Wczoraj ruszyła sprzedaż biletów.
Skala zapowiadanej siatki połączeń robi wrażenie - nie tylko rozległością i
liczbą krajowych lotnisk dostępnych z Rębiechowa, ale także częstotliwością
rejsów i wielkością samolotów. Duża część lotów nie będzie bowiem obsługiwana
samolotami turbośmigłowymi, ale dużymi odrzutowcami znanymi z lotów międzynarodowych".
A cztery dni później, w informacji pt. "Tak
wyrastają nam skrzydła": "Przed nami pierwszy letni sezon od lat, w którym
dojazd do Trójmiasta z innych części Polski nie będzie problemem - ba, będzie
on lepszy niż kiedykolwiek. Ale nie dzięki kolejom czy drogom - dzięki samolotom.
Ogłoszona w środku zeszłego tygodnia siatka połączeń gdańskiego przewoźnika OLT
Express zadziwiła wszystkich - po pierwsze, ceną (połowa biletów do końca roku
na każdym rejsie kosztować ma 99 zł), po drugie, wielkością".
Tak - jak na mój gust, trochę nieporadnie
warsztatowo - młody Tusk wkupywał się w łaski jednego z nowych pracodawców. A
ktoś z redaktorów "GW" te kryptoreklamy czytał i kwalifikował do druku jako
teksty stricte dziennikarskie…
PS. Po dłuższym milczeniu, dziś (14.08.2012)
premier Donald Tusk wreszcie odzyskał głos i na konferencji prasowej po
posiedzeniu rządu usprawiedliwiał syna, że jego "poważne błędy" były skutkiem
samodzielności - uniezależnienia się od ojca i działania na własny rachunek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz