Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 26 sierpnia 2012

Lewe prawo (138)


WARIATKOWO I JEGO PASOŻYCI

   Jakie to polskie… Najpierw prawnicy pomagają napisać projekt, a politycy uchwalają ustawę zakazującą kampanii wyborczej na billboardach. Następnie politycy (ci sami) robią kampanię wyborczą na billboardach, nazywając ją informacyjną, a prawnicy (inni) badają, czy agitujące w ten sposób partie postępują zgodnie z ustawą. Dom wariatów.

   Już kiedyś [pisane w lipcu 2011] diagnozowałem, że w naszym fantastycznym kraju najciężej chorzy umysłowo są politycy do spółki z prawnikami. Co najgorsze, pacjenci ci reprezentują wszystkie - ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą - władze w państwie.

   Kto może, niech spierdala stąd do normalności. Za granicę. A kto nie może, niech przynajmniej nie daje się ogłupiać przez polityczno-prawniczych pasożytów. Kiedy dojrzejemy do masowego obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec billboardowych kłamców, rządzących narodem i żywiących się jego podatkami?

   Jako politolog mam świadomość, że w dzisiejszym zatomizowanym społeczeństwie III RP bodaj jedynymi siłami, zdolnymi do wymuszenia radykalnych zmian politycznych, są górnicy i... kibole (stoczniowców już skutecznie wyeliminowano, likwidując stocznie). Nieprzypadkowo władze tzw. państwa prawa właśnie ich boją się jak rewolucji i albo im włażą w dupę, albo im dupę leją.

   Dla obecnie rządzących są oni - gdy protestują - zadymiarzami i inszymi chuliganami. Natomiast dla przyszłych rządzących mogą się stać nowymi Wałęsami, Frasyniukami i im podobnymi historycznymi bohaterami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz