Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 23 sierpnia 2012

Lewe prawo (135)


PROKURATURA - SĄD:

POMIESZANIE Z POPLĄTANIEM

   Plusem całej afery z parabankiem Amber Gold może być uzmysłowienie rządzącym naszym "państwem prawa" (he, he, he! che, che, che!), jak jest ono niesamowicie deprawowane przez bezkarnych prokuratorów i sędziów. Kompletnie nieodpowiedzialni za swoje decyzje, wyłączeni spod jakiejkolwiek kontroli zewnętrznej - mogą praktycznie wszystko: ścigać i skazywać na grzywnę dosłownie za parę groszy podatku VAT (jak w przypadku łódzkiej kioskarki, która po skserowaniu jednostronicowego dokumentu nie wydała podstawionemu urzędnikowi skarbowemu paragonu z powodu niesprawności kasy fiskalnej), a zarazem umarzać śledztwa i seryjnie wyrokować więzienie z zawieszeniem (jak to się działo wobec wielomilionowego multioszusta Marcina P.).

   W sprawie szefa Amber Gold musi zastanawiać również fakt, że w stosunku do niego prokuratorzy byli pobłażliwsi od sędziów! W normalnych okolicznościach  powinno być raczej odwrotnie: to śledczy żądają surowych kar, funkcjonariusze wymiaru sprawiedliwości zazwyczaj orzekają łagodniej.

   Jednak akurat mnie ta zamiana ról procesowych nie dziwi. Doświadczyłem bowiem takich praktyk na sobie.

   Te same wrocławskie sędzie - cywilistki (konkretnie: Anna Sobczak, Elżbieta Sobolewska-Hajbert, Anna Kuczyńska i Izabela Bamburowicz), które w sprawie moich roszczeń finansowych wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych nie przyznały mi należnego odszkodowania (dostałem tylko symboliczne zadośćuczynienie), stwierdziły zarazem jednoznacznie, że urzędnicy ZUS blokowali mi wypłatę świadczenia przedemerytalnego po prostu bezprawnie. Nadużywając władzy, popełnili oni przestępstwo przekroczenia uprawnień.

   Jak to się ma do wcześniejszych postanowień wrocławskich prokuratorów (konkretnie: Bartosza Biernata i Karoliny Stockiej), którzy moje dwa donosy o ZUS-owskiej samowolce zbyli najpierw umorzeniem śledztwa, a następnie wręcz odmową wszczęcia postępowania, powtarzając masowo powielaną formułkę, że nie stwierdzili "znamion czynu zabronionego"? Ma się to tak, jak prawda do kłamstwa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz