Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 14 sierpnia 2012

Lewe prawo (117)


KRACH BURSZTYNOWEGO ZŁOTA

   Parabank Amber Gold zbankrutował. Jego klienci zamiast nadzwyczajnych zysków z lokat w złoto - liczą takież straty, a media karmią publikę coraz bardziej zdumiewającymi faktami.

   Okazuje się, że szef Amber Gold - Marcin Plichta vel Marcin Stefański (na zdjęciu) dorobił się w swojej biznesowej karierze nie trzech, lecz sześciu wyroków sądowych za przekręty finansowe. Był kwartał w areszcie, ale ani jednego dnia w więzieniu! Ostatnio zdążył zarejestrować w sądzie bez żadnych kłopotów kolejną spółkę do robienia pieniędzy. Z żoną jako prezesem i sobą w radzie nadzorczej! Co sądzić o takich sądach? Co myśleć o naszym "państwie prawa"?

   Ten i ów na kontaktach z Plichtą to i owo zarobił. Księża z gdańskiego kościoła świętego Mikołaja - ponad milion złotych darowizn, a Michał Tusk vel Józef Bąk - po 5.950 zł plus VAT (początkowo wymieniano kwotę 5.500 zł) wynagrodzeń przez kilka miesięcy za dublowanie swoich obowiązków służbowych, pełnionych w Porcie Lotniczym im. Lecha Wałęsy (gdzie po odliczeniu podatku dostawał 3.300 zł), w konkurencyjnej firmie OLT Express, ściśle związanej z Amber Gold.

   Z premierowiczem, który sam siebie trafnie nazywa debilem, jest też inny poważny problem, któremu na imię naruszenie zasad etyki zawodowej dziennikarzy. Gdy był jeszcze pismakiem "Gazety Wyborczej", uczestniczył w układaniu pytań i odpowiedzi (sic!) do wydrukowanego w tym dzienniku wywiadu z dyrektorem OLT Express - Jarosławem Frankowskim.

    Co na to premier i tatuś Michała zarazem? Mija kilkanaście dni od upublicznienia afery z Amber Gold w roli głównej i synem szefa rządu w tle, a złotousty zazwyczaj Donald Tusk jakby zaniemówił...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz